Get your own Digital Clock

piątek, 17 lipca 2009

Opowiadanie Mei cz.2 - "PODRÓŻ"

Marek podjął pierwszą decyzję.
Pierwszą z racji tego,że była bardzo szczera, spowodowana spontanicznością.
Chciał wyjechać,by zrozumieć samego siebie.
Bo coś dziwnego zaczęło dziać się z jego sercem.
Nie,to żadne problemy zdrowotne, chociaż gdyby się uprzeć to faktycznie można byto tak określić.
Może inaczej : coś dziwnego działo się W jego sercu.

- Dokąd mnie zabierasz? Właściwie to zapomniałam spytać wcześniej,niewiem czy jestem dostatecznie przygotowana, panie prezesie.
- Zapewniam Cię, że jesteś. Masz głowę na karku, w Twoim środku nic się nie zmieniło,
a to najważniejsze.

" Hmm.. gdybym miała głowę na karku to by mnie tu nie było " -pomyślała,ale nie powiedziała tego głośno.

- Marek,mi chodzi o rzeczy osobiste!
- Wiem o co Ci chodzi,ale Ula.. rozkoszuj się widokami za oknem,nie rozczarujesz się celem naszej podróży,a tymczasem skupiam się najeździe. Jest mi tak błogo. Nie potrzebuję teraz słów. - spojrzał jej głęboko w oczy.
- Przestań tak na mnie patrzeć! Miałeś skupić się na jeździe!
Marek tajemniczo się uśmiechnął i przesłał Uli, ku jej rozbawieniu,głośnego całusa.
Marek włączył po cichu radio. Ula rozkołysana romantyczną melodią i widokami za oknem zasnęła. Nie zbudziła się nawet podczas postoju,co bardzo ucieszyło Marka,
bo mógł nanią patrzeć do woli.
Wtedy naszła go TA myśl:

" Co ja wyprawiam ?!Co się ze mną dzieje?! Czy tak TO wygląda ?! "

Otrząsnął się iruszył w dalszą drogę.
Ula nie wiedziała,że na jej kolanach położył reklamówkę z krówkami.
Chciał ją ucieszyć na dobry początek.
Dojeżdżali do Kołobrzegu.

" Początek.. początek czego? Na pewno czegoś lepszego. "- rozmyślał omal nie przegapiając skrętu przy tablicy: HOTEL AQUARIUSSPA.

Zatrzymał samochód. Delikatne szarpnięcie obudziło Ulę.

- Co,już jesteśmy? Łaaaał Marek gdzie my jesteśmy?
- W naszej oazie spokoju moja Urszulo...

Ula spojrzała na niego zdziwiona. Marek również wydawał się być zdziwiony własnymi słowami. Pomógł jej wysiąść, przytulił ją i nie wiedział co powiedzieć.

" Jak Ty to robisz dziewczyno, że przy Tobie nie myślę racjonalnie?! "

Bagażowy zajął się walizkami, Marek dał mu kluczyki do auta.
Pod wpływem emocji wziął Ulę na ręce i szybkimi susami wniósł po schodach prowadzących do środka.
Ula krzyczała: PUŚĆ MNIE WARIACIE! a on się tylko śmiał.

Z pary staruszków siedzących przed hotelem odezwała się kobieta:

- Mieciu, kiedy to było, gdy my byliśmy tak zakochani?
- Zosiu, przecież ja Cię nadal kocham, tylko teraz siły już nie te, żebyCię nosić.
Przecież jesteśmy bardzo szczęśliwi, prawda? A młodość..młodość ma swoje prawa!

Roześmiali się i spojrzeli w górę, gdzie Ula z Markiem podziwiała morskie widoki z balkonu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz