Get your own Digital Clock

wtorek, 21 lipca 2009

Opowiadanie Mei cz.13 - "A JEDNAK"

Panowie zamówili taksówkę i byli w drodze do klubu. Marek całą drogę milczał. Sebastian zaczął wątpić,czy dobrym pomysłem było wyciągnięcie swojego przyjaciela na parę głębszych. Tak,to właśnie Sebastian miał wątpliwości,Markowi zaś było to obojętne. To już było coś,zwłaszcza,że po swoich przezyciach jego odpowiedź na wszystko brzmiała NIE. Taksówkarz zatrzymał samochód tuż przed samym wejściem.
- Raaany,Marek,spójrz ile tu ludzi!
- Panowie,to wy nie wiecie? Myślałem,że specjalnie tu przyjeżdżacie na występ tego zespołu.
- Jakiego zespołu?
- No jak to panowie?! PEARL przyjechał !
- PEARL? Mają chyba nową wokalistkę? Słyszałem coś o tym. I ta nowa ma taki kojący głos... - zamyślił się Marek.
- Oj tak,prawdziwa perła z niej ! Nie dość,że ma talent,to jest prześliczna. - zaśmiał się taksówkarz.
- No,stary,może uda Ci się ją poderwać! Przecież lubisz piosenkarki!
- Seba ! - warknął Marek - nie przyjechałem tu na podryw ,tylko uczcić z Tobą pewien sukces.
- Ok,ok. Już nic nie mówię. My tu gadu gadu,a pan nie może tu parkować. Ile się należy?
- 27 złotych.
- Proszę bardzo,reszty nie trzeba.
- Przepchniecie się jakoś?
- Proszę pana,my tu mamy znajomości.. no stali bywalcy jesteśmy! - Sebastian mrugnął okiem do taksówkarza,spostrzegając,że Marka już dawno nie ma w taksówce.
- A chyba,że tak,do widzenia,miłego wieczoru.
- Wzajemnie,do zobaczenia!Maaaaaarek! Zaczekaj na mnie,bo mnie tu nie wpuszczą bez Ciebie!

W środku było już mnóstwo ludzi,jednak Marek z Sebastianem weszli bocznym wejściem i udało zająć się im dogodne miejsce. Sala klubu była bardzo zmieniona, specjalnie na koncert. Po bokach były poustawiane stoliki,a na środku sali stały krzesełka ustawione w równych rzędach. Przed pierwszym było trochę wolnego miejsca,dla tych,którzy wyrywali się do tańca,a nie przyszli tylko posiedzieć,popatrzeć i w dodatku posłuchać.
- Widzisz,odreagujesz sobie. Wiem,że ci ciężko.
- Ty.. ty to mówisz?
- Marek.. znam cię już tyle lat,mimo wszystko nadal jesteś moim najlepszym kumplem. Przyjacielem.
- Myslałem,że mnie nie rozumiesz. Że nie chcesz rozumieć.
- Nie chciałem rozumieć,ale.. nie mogę patrzeć jak się meczysz. Nadal jednak tego nie pochwalam.
- Więc może lepiej skończmy ten temat..
- Tak,sala się już zapełnia.

Ula stała za kulisami zrobionymi wyłącznie na tę okazję. Zerkała na salę,ale nie była przerażona ilością ludzi,bo zdążyła przyzwyczaić się do szerokiej publiczności. Aczkolwiek nie pozbyła się jeszcze tremy. Przed każdym występem modliła się do Boga i rozmawiała w duchu ze swoją mamą. To dodawało jej otuchy. Jej rozmyślania przerwał kolega z zespołu.
- Elle ! Wchodzimy !

Na sali zgasły wszystkie światła. Publika usłyszała głos spikera.
- Witamy! Po raz pierwszy dla bywalców tego klubu... na żywo... wystąpi... zespół... PEARL !!! Ze swoją nową wokalistką ELLE !
Rozległy się brawa. Pomału zaczęły zapalać się kolorowe światła.
Z głośników zaczęły wydobywać się pierwsze dźwięki utworu. Na samym środku sceny stała Ula odwrócona tyłem do widowni. Delikatnie kołysała się w rytm melodii... wzięła głęboki oddech.. zamknęła oczy... i zaczęła śpiewać.
Marek niespostrzeżenie zamknął oczy... " Ten głos... taki aksamitny.. taki delikatny,taki ciepły... taki kojący... taki Ulowy.. ULOWY?! Zwariowałem!"
Gdy zabrzmiały gwałtowniejsze nuty,oznajmiając zmianę rytmu piosenki,Ula odwróciła się do skandujących ludzi. Wśród nich całe rzesze fanów,wśród nich Marek. Sebastian uważnie lustrował wokalistkę zespołu. Marek otworzył oczy. Spojrzał niczego nieświadomy na scenę. " Ten głos. Ta figura. Te ruchy. Boże,to jest Ula! Ula?! Niemożliwe! Tylko się wygłupię! " Kiedy jednak oczy dziewczyny,zupełnie nieświadomej,przypadkowo trafiły na Marka,ten wstał jak zahipnotyzowany i przeciskał się w stronę parkietu. Sebastian był zaskoczony zachowaniem Marka,ale i swoimi myślami i swoim przekonaniem. On także gdzieś widział tę dziewczynę. Nie zatrzymywał Marka.
Marek nie słyszał krzyków Sebastiana ani ludzi denerwujących się jego przepychankami na środku parkietu. Podszedł bliżej sceny. Zatrzymał się i po prostu patrzył,wsłuchując się w jej melodyjny głos. Jednocześnie zachwycał się jej wyglądem. Nie wierzył. NIE WIERZYŁ W TO CO WIDZI! W TO KOGO WIDZI!
Ula także go zauważyła,nie dała jednak nic po sobie poznać. Nawet głos jej się nie złamał. Ich oczy spotkały się na dłużej. Wiedziała już,że Marek ją poznał. Serce zabiło jej mocniej na jego widok,ale miała nadzieję,że to wszystko to jednak tylko sen,chciała,żeby jej nie poznał. Zdawała sobie sprawę,że jeśli cokolwiek się teraz wydarzy,to zburzy jej dotychczasowe życie. Przecież nie po to rodziła się na nowo,by znów cierpieć.

1 komentarz: