Dojechali do ich mieszkania.
Marek w pośpiechu pakował rzeczy, Ula także.
Marek ze smutnym głosem zapytał:
-Czy mogę liczyć choć na jednego buziaka?
-Na jednego tak-powiedziała, muskając go w policzek.
-Mmm-wymruczał cicho, choć zbytnio nie był zadowolony, pragnął czegoś innego. Ale każdy całus, nawet taki, sama obecność Uli była dla niego przyjemnością.
-Ula to jak, jedziemy?
-Jeszcze muszę spakować pamiętnik..
-Na krok się z nim nie rozstajesz.
-Bo to on mnie zawsze wysłuchuje, mogę w nim wszystko opisać..
-A ja to co?-powiedział z obrażoną miną.
-Ty też.-pocałowała go znowu, tym razem namiętniej.
Marek uśmiechnął się, ciesząc z całusa.
-Jedziemy?-zapytał.
-Tak, tak.
Pojechali, w drodze Marek spytał Ulę:
-Dlaczego wybrałaś właśnie Sopot?
-Wydaje mi się tam naprawdę pięknie-powiedziała, lecz tak naprawdę, nie tylko z tego powodu chciała tam jechać.
Sopot kojarzył jej się z pięknymi chwilami..Ula zasnęła. Obudził ją Marek.
-Ula, już jesteśmy.
-Hmm, miałam taki piękny sen, wiesz?
-O czym? …
-Hmm, tajemnica.
Doszli do wielkiego budynku, był to hotel, w którego jednym z pokoi mieli zamieszkać.
-Dzień dobry, mieliśmy tu rezerwację-Marek odezwał się do recepcionistki.
-Oczywiście, proszę za mną.
Pokój mieli na najwyższym piętrze, z najpiękniejszym widokiem na plażę.
-Marek, jak tu pięknie, nieprawdaż?
-Pięknie. Zamówmy kolację.. Jestem głodny.
-Ja też.
-Na co masz ochotę?
-Hmm..wybierz Ty.
-Ja zjadłabym nasze ulubione danie - pizzę.
-Hm, miałem to samo na myśli ! : )
-Zamawiaj ; )
Ula w tym czasie wzięła prysznic, włosy rozpuściła,
a gdy wyszła z łazienki, poczuła piękny zapach pizzy.
-Burczy mi w brzuchu, ile można siedzieć w łazience, Ula?
-No już już. Smacznego! Ale mogłeś zacząć przecież beze mnie..
-Ale nie chciałem. Ula..
-Tak?
-Co się stało?
-Nic..
-Widzę. Sama mówiłaś że wszystko mi możesz powiedzieć, ja też tak twierdzę. Pozatym odkąd wróciłaś, widzę że jesteś smutna.
-Jest trudno..
-Ale co?
-To wszystko jest takie skomplikowane..Bo wiesz, przyjechałam tu, niby jest ok, ale nie umiem się jakoś pozbierać..Marek wstał, przytulił ją.
-Zobaczysz, wszystko się ułoży. Masz ochotę na spacer po plaży?
-Z przyjemnością.
Spacerowali brzegiem morza, o zachodzie słońca.
-Ula, nie zimno Ci?
-Trochę..Marek zdjął swoją koszulę, otulił nią Ulę, i przytulił.
-Tak bardzo za Tobą tęskniłem, wiesz?
-Nie było mnie zaledwie dwa dni.
-Ja po minucie rozłąki z Tobą, tęsknię..
-Wracajmy, robi się zimno, a Ty stoisz bez koszuli.
Wracali przez plażę.
-Marek, spójrz, jakie piękne fale.Chciałabym tu zostać na zawsze.Przyjedziemy tu kiedyś?
-Tak.
Ula uśmiechnęła się.
-Kocham Cię-powiedziała, i wtuliła się w niego.
Błądziła dloniami po jego plecach, aby go choć trochę rozgrzać.
-Cieplej?-zapytała czule.
-Tak-pocałował ją w czoło.
-Teraz już naprawdę wracajmy.
Wrócili do hotelu.
Marek na chwilę wyszedł, Ula stała na balkonie,
wpatrując się w morze, słuchając szumu fal.
Przy blasku księżyca wyglądało to pięknie.
Nagle poczuła opuszki palców na szyi.
To był Marek.
Jezu jakie fajne opo.. Przeczytałam najpierw pierwsza czesc ale mnie zainteresowalo co bylo wczesniej ;].
OdpowiedzUsuńSUPERRR..
jak chcesz to wpadnij do mnie i powiedz jak ci sie podoba moja tworczosc.. Pozdro od Paty xD
Twoje opowiadania są po prostu świetne!
OdpowiedzUsuńCzekam na dalsze części :))
beznadzieja;( ale z braku laku i kit dobry
OdpowiedzUsuńSuper to opowiadanie
OdpowiedzUsuń