Get your own Digital Clock

piątek, 3 lipca 2009

"NA ZAWSZE RAZEM - KONTYNUACJA" cz.8 wg Małgośki

Stres spowodowany ciążą Ali minął, wiadomość ucieszyła wszystkich no może pomijając Dąbrowską, ta miała do tej pory złudzenia, że może jednak coś się zmieni i Józef doceni jej miłość. Dziecko przekreśliło jej marzenia ostatecznie.Za to Beatka szalała z radości, będzie starszą siostrą to takie cudowne uczucie. Rysiowo ucichło po tej wiadomości i wszystko wracało do normy.
Marek miał jechać do Neapolu podpisać umowę na nową linię którą był zainteresowany włoski kompleks sklepów z ekskluzywną sportową odzieżą. Ula nie znosiła jego wyjazdów, czuła się wtedy taka samotna. Miał wyjechać na trzy dni a to było dla niej straszne, będą to trzy dni niepokoju. Bała się, kiedy tylko był daleko snuła koszmarne wizje i uspokajała się dopiero gdy witała go na lotnisku. Tak było i tym razem. Marek pakował walizkę a Ula patrzyła na niego smutno
-Kochany czy nie mógłby ktoś inny za ciebie polecieć
-Oj Ula skarbie to tylko trzy dni, szybko miną
-Ale ja sie zawsze boje gdy wyjeżdżasz
-Jesteś przewrażliwiona- pocałował ją w skroń
-Może, ale to nie zmienia faktu że tego nie lubię
-Kocham cię, nie chce cię widzieć takiej smutnej. Uśmiechnij się -Powiedział pocałował ja w czubek nosa i wyszedł
-Nie cierpię gdy każesz mi sie uśmiechać-powiedziała to głośno lecz Marek tego już nie słyszał.
Podeszła do okna i popatrzyła na niebo. Po jej policzku popłynęła samotna łza
-Wróć do mnie szybko-wyszeptała
-//-
Marek dzwonił kilka razy dziennie, coraz bardziej szczęśliwy bo rozmowy przebiegały sprawnie.
-Ula kochanie wrócę dzień wcześniej. Kontrakt już podpisany zostały tylko jakieś małe formalności. Mam samolot dziś w nocy, wiec nie wyjeżdżaj po mnie. Bardzo cię kocham, ucałuj Miłoszka. Muszę kończyć bo na mnie czekają. Pa kochanie!
-Pa ko…- tylko tyle zdążyła powiedzieć bo usłyszała ze przerwano połączenie
Nie czuła pełnej radości, fakt wcześniejszy powrót to wspaniała wiadomość ale coś nie dawało jej spokoju.
-Jestem głupia, ja i moje lęki!
Zaśmiała się do siebie samej próbując przepędzić głupie myśli.
-//-
Wykapała Miłoszka i położyła go spać. Dopiero teraz zrobiła sobie odprężającą kąpiel z olejkiem aromatyzującym. Zanurzyła się w wannie i odetchnęła z ulgą. Było jej tak błogo. Wyobrażała już sobie powrót Marka jak ją całuje na powitanie, jak kochają się stęsknieni ,pragnący ciepła i czułości. Powieki jej stawały się ciężkie, była senna. Nie zdawała sobie sprawy z tego ze usypia.
Obudziła się zziębnięta, woda była chłodna a ona dzwoniła zębami.
-Ale jestem głupia-pomyślała
Wyskoczyła szybko z wody i okryła grubym miękkim szlafrokiem. Zajrzała jeszcze do Miłosza, otuliła go kołderką i pobiegła do swojej sypialni. Spojrzała na zegarek, dochodziła 1.30 .Jeszcze godzinka i Marek wyląduje, jeszcze druga i będzie przy niej. Tyle była w stanie zaczekać. Kiedy już się trochę rozgrzała postanowiła zrobić kawę. Cichutko na paluszkach przemknęła obok sypialni syna i skierowała się do kuchni. Wstawiła czajnik zdejmując gwizdek by nie zbudzić malca. Po chwili woda już wrzała. Ula zalała filiżankę kawy, była taka podekscytowana przecież za dwie godziny pojawi się jej mąż. Nagle wróciły natrętne ,złe myśli.
-Dosyć tego, nie mogę was słuchać-powiedziała głośno
Telefon zadzwonił tak nagle że o mało filiżanka nie wypadła jej z rąk.
-Wariactwo! -wysyczała podnosząc słuchawkę.
Była pewna ze to Marek dzwonił.
-Halo Ula tu Krzysztof
-Cześć tato, a co ty tak po nocy dzwonisz? Spać nie możesz?- zaśmiała się głośno
-Ula kochanie kiedy wraca Marek?!
-Tato dlaczego pytasz?!-była już zdenerwowana
-Oglądałem właśnie wiadomości, nie mogłem spać a tu pokazują wiadomości o katastrofie samolotu nad Adriatykiem. Lot z Neapolu…
-O boże!- krzyknęła
Filiżanka wypadła jej z rąk a gorąca kawa poparzyła jej nogi, lecz ona już tego nie czuła.
-Tato czy to na pewno lot z Neapolu?!!
-Tak Neapol-Warszawa
-Tato! Marek miał nim lecieć!- rozpłakała się głośno
-Ula czy jesteś pewna!!Pomyśl czy to na pewno ten lot!
-Tak… o boże… tato to niemożliwe!- krzyczała przez łzy
-Ula zaraz zadzwonię do linii lotniczych i dowiem się
-Ja tez zadzwonię
-Nie! Nie blokuj linii!- Krzysztof krzyknął na nią ostrym głosem
-Dobrze…- wyszeptała przerażona
-Odezwę się ,czekaj!
-Dobrze…
Słuchawka wypadła jej z rąk, osunęła się na ziemię i rozszlochała. Nagle zerwała się z podłogi i zapominając o śpiącym Miłoszu zaczęła rzucać czym popadło w ściany. Szkło rozpryskiwało się po całej kuchni
-Nie! Nie! Nie!- krzyczała jak szalona!
-Boże!!! Nie pozwól na to by on umarł!
-Boże!- zakryła oczy i upadła na kolana raniąc się kawałkami szkła
Nagle zaświtała jej myśl, komórka Marka! Chwyciła szybko telefon, wystukała jego numer. Telefon nie odpowiadał. Spróbowała po raz kolejny, to samo. Przybita osunęła się znowu na kolana, szloch wyrwał się z jej gardła.
-Mamo!!!-usłyszała krzyk syna
-Mamusiu!- powtarzał malec
Podniosła się z kolan które krwawiły, nie czuła bólu.
-Jestem kochanie, już jestem…- uspokajała dziecko a łzy płynęły jej po twarzy
-Śpij kochanie, mama już przy tobie jest
Malec usnął uspokojony a ona cichutko łkała oparta o ścianę. Jak ona to wytłumaczy synowi, no jak?!A jak ma sobie wytłumaczyć! Nie potrafiła tego zrobić…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz