Wiec winda byla tylko ich.
Gdy juz do niej wsiedli. Marek nie próżnował.
Przyparł Ule do ściany i cąłował, całował, całował..
Każdy pocałunek był jego błędem jego kłamstwem wobec niej, tak sobie tłumaczył.
Powtarzał, że jej to wynagrodziale czy można ukoronować coś o czym druga osoba nie wie? Chyba nie.
Ula oderwala sie
M- cos nie tak? -spytal zdziwiony
U- nie bola cie usta.? caly dzien jestesmy przy sobie- nie zeby jej sie to nie podobalo ale to bylo poprostu chore.
M- milosc jest chora-odczytal jej mysli zreszta nie po raz pierwszy i napewno nie ostatni-bez ciebie, mnie nie ma. dlatego chce twa obecność wykorzystać w pelni. moge?
Ula juz miala odpowiedzic [dobrze przekonales mnie] ale winda zatrzymala sie i chwila prysla.
Marek odważył się złapać za reke Ule ale tylko i wyłacznie przy P.Władku.
U i M- Do widzenia P.Władku.
Spojrzał na nich zdziwiony:-Do widzenia. Panie pree..znaczy sie Państwo prezesowie
Ula wybuchła śmiechem a zaraz potem Marek.
Gdy byli już przy samochodzie na parkingu.
Ula zaczęła rozmowe:
U-jest taki wyraz jak prezesowie?
M- oj Ula to Władek wiesz jaki jest
U-zakrecony.
Wsiedli do auta. Marek włączył telefon.
Podczas drogi do Rysiowa nie odzywali sie do siebie.
Delektowali sie bliskością i swoja wzajemna obecnością.
Gdy nagle zadzwonila komórka Marka po jego minie widać bylokto dzwonił..
U-Paula?
Marek nie odpowiedział kiwnął potwierdzająco głową.Odebrał.
P-Marek, gdzieś ty jesteś do cholery.?
M-opanuj sie. odwoże Ulę.
Ula spojrzała na niego oniemiała on to powiedział . Jej Marek to powiedział. Własnej narzeczonej.
Uśmiechnęła się do niego. Odwzajemnił to.
P-BrzydUle!!!!!!?
M-Tak. W czymś problem.?
P- Marek nie zachowuj sie bezczelnie tak?
M-Yhym..
P-tyle masz mi do powiedzenia?
M-A co mam ci jeszcze mowic?
P-ze mnie kochasz?
M-Paula, musze konczyć. Paa.
Rozłaczył się.Ula spojrzała na niego z niedowierzaniem.
Słyszala ostatnie pytanie Pauliny i odpowiedź Marka.
M-Ula, wiesz do kogo nalezy moje serce. Nie bede jej mowic czegos, czego nie ma.
U- jak to nie ma?
M- ja jej nie kocham.
U-mogłeś jej powiedzieć.
M-przez telefon.
U-no faktycznie. lepiej zeby cie spoliczkowala -odpowiedziala ze smiechem.
Dojechali do Rysiowa. Marek dal jej calusa. Który sie dłużył, ale to nie mialo znaczenia.
Ula juz wychodzila kiedy uslyszala Marka
M-Ula ?
U-Tak
M-Do jutra kochnie.
Ula sie usmiechnela i biegiem weszla do domu.
Marek odjechal i zmierzal ku domowi.
Na sama myslo spotkaniu z Paula ciarki przechodzily mu po plecach...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz