Get your own Digital Clock

poniedziałek, 6 lipca 2009

BrzydUlowe listy Iwony cz.2 - 15.10.2006 i 16.10.2006

15.10.2006


„Ula
Wiem, że nie powinienem, ale muszę do Ciebie napisać. Muszę się wygadać bo oszaleję. Ty jesteś jedynym światełkiem w moim popieprzonym życiu.
Moje małżeństwo to porażka, pobraliśmy się ale tak naprawdę, to ani mnie ani Paulinie nie chce się starać o nasz niby związek. Na początku owszem próbowaliśmy być dobrzy dla siebie. Paulina jednak nigdy nie pogodziła się, z tym, że zdradziłem ją z tobą nie tylko ciałem, ale przede wszystkim sercem. A ja, no cóż nie potrafię się zmusić do miłości. Wiem co straciłem. Mieszkamy razem, ale żyjemy osobno. Oczywiście staramy się zachowywać pozory. Obiadki u rodziców, całusy na powitanie i pożegnanie, wspólna praca, odwiedziny u znajomych, uśmiechy itp. Ale to tylko na pokaz. Wszyscy wokół nas podziwiają, gratulują. Ojciec jest ze mnie dumny, matka szczęśliwa, dopomina się o wnuki. Nawet Paulina ostatnio o tym wspomina. Nie wiem jak długo tak można. Często topię żal w alkoholu, Seba wyciąga mnie na imprezy, dziewczyny. Chodzę z nim, ale mnie to już nie kreci. Nawet nie staram się tłumaczyć Paulinie. Okropny ze mnie mąż.
Właściwie to jestem gościem w swoim domu. Poświęcam się pracy. Nigdy w życiu nie pracowałem tyle co teraz. W firmie wszystko idzie w miarę dobrze. Oczywiście FD Sportivo nie przyniosło planowanych zysków, ale zarząd wziął pod uwagę kryzysową sytuację i nie odebrał mi funkcji prezesa. Jeszcze słówko o kredytach, spłacam wszystko na bieżąco, Maciek mnie pilnuje.
Wszystko wokół przypomina mi ciebie, ciągle łapię się na rozważaniach co ty byś zrobiła w takiej czy innej sytuacji, co byś powiedziała. Często spaceruję po naszym parku. Wspominam wszystkie nasze rozmowy, spojrzenia, gesty, ukradkowe pocałunki, nasz wyjazd do SPA. Nigdy nie zapomnę tych cudnych chwil, które tam przeżyliśmy. Chyba nie powinienem ci tego pisać. Śnisz mi się prawie co noc. Właściwie to czekam na te sny, jesteś moją wyśnioną boginią. Nie chcę się budzić, ale niestety tak się nie da, potem nie mogę się pozbierać. Ula gdzie ty jesteś? Czy kiedyś wrócisz? Może moglibyśmy znowu być razem tak jak kiedyś? Napisz do mnie, czekam i tęsknię
Marek”



„Marek
Jak możesz przysyłać mi takie listy. Co ty sobie wyobrażasz. Masz śmiałość proponować mi bym do ciebie wróciła i co , żebym została twoją kochanką, czy kim? Bo nie rozumiem. To co było między nami już nie wróci. Niestety. I to ty o tym zdecydowałeś nie ja. Nikt mnie nie pytał o zdanie. A nawet powiem więcej, nigdy nie byłoby tych spotkań, czułości, nigdy nie oddałabym się tobie i nie brała tak chętnie tego co dawałeś, gdybyś mnie nie zwodził obietnicami bez pokrycia. Skoro wybrałeś takie życie i taki związek to teraz masz za swoje.
Jesteś dorosły, czas zacząć zachowywać się jak prawdziwy mężczyzna, a nie jak chłystek. Nie mam żadnego prawa aby mówić ci co masz robić, ale skoro piszesz do mnie to sam się o to prosisz. Ożeniłeś się z Pauliną, ona tego chciała, mimo, że wie jaki jesteś. Jestem pewna, że ona cię kocha. To, że chciałby mieć z tobą dziecko świadczy o tym najlepiej. Właściwie to jestem w stanie ją zrozumieć.
Marek przestań myśleć o mnie w ten sposób, mogę dla ciebie pozostać daleką przyjaciółką, do której czasem napiszesz, to wszystko. Jeśli nie potrafisz to nie pisz wcale. Takie listy nie pomagają ani tobie ani mnie. Już było prawie dobrze, a teraz znowu wszystko wraca….
Ula”




16.10.2006


„Ula
Przepraszam że to napisałem, poniosło mnie. Mam chyba obsesję na twoim punkcie. Już więcej się to nie zdarzy. Najwyżej będę pisał i nie wysyłał. Chciałbym bardzo, żebyś pisała do mnie, możesz na mnie krzyczeć, wyżywać się na mnie, może czasem napiszesz też miłe słowo, jakąś złotą myśl i radę, które pomogą mi trzymać się właściwych ścieżek. Napisz co się z tobą dzieje, jak sobie radzisz, co robisz. Proszę. Nie podawaj mi tylko adresu, bo nie wiem czy potrafiłbym nie pojechać do ciebie.
Twój Marek”


„Nie mój Marku
Adresu ci nie podam, możesz być spokojny. Już mi lepiej.Mówisz – masz.Po moim odejściu jakiś czas byłam w depresji. Na szczęście miałam wtedy przy sobie rodzinę, przyjaciela i lekarstwa. To mi pomogło. Ktoś bardzo mądry uświadomił mi, że jest ze mną źle, ale mogę sobie pomóc. Ciągle jesteś w mojej głowie, ale powoli nauczyłam się z tym żyć. Aby posklejać to co we mnie pękło postanowiłam wyjechać z Warszawy i Polski. Rzuciłam się na głęboką wodę. Tu nie ma czasu i możliwości, aby roztkliwiać się nad każdą łzą. Ciężko pracuję w dużej firmie, ale odnoszę sukcesy i praca daje mi satysfakcję. Każdy dzień to nowe wyzwanie. Z początku odgradzałam się od ludzi, trudno mi było zaufać osobom które spotykałam. Teraz jest już dużo lepiej. Staram się być silna i odważna, powoli się zmieniam. Nowe środowisko, ludzie, praca, pamiętnik wszystko to razem pomaga mi stanąć twardo na ziemi. Złota myśl na dzisiaj – co cię nie zabije, to cię wzmocni.
Ula”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz