Get your own Digital Clock

piątek, 3 lipca 2009

"NA ZAWSZE RAZEM - KONTYNUACJA" cz.10 wg Małgośki

Spacerowali w swoim ulubionym parku.Miłosz biegał dookoła nich udając samochód,burczał przy tym okropnie.Oboje śmiali się z niego,z jego szalonych pomysłów.
-Mamoooooooooo zobac jakie jestem sybkie autecko!
-Widzę kochanie,uważaj jednak na pieszych.
Marek objął Ulę w talii i przycisnął do siebie
-Udał się nam łobuziak, co?-jego śmiech był zaraźliwy
-Helenka mówiła ze to wykapany Mareczek jak był mały-chichotała
-Może i tak, ale oczy i usta ma twoje-powiedział rozmarzony
Dzióbnęła go łokciem pod zebro
-Tobie tylko jedno w głowie-udawała oburzenie
-A jak mam nie marzyć jak spojrzę tylko na twoje usta i już mam chęć cię zjeść
Mówiąc to ugryzł delikatnie jej dolna wargę
-Oj nie prowokuj kochany, bo nie wiesz co mogę z tobą zrobić!
-Co???
-Chciałbym to zobaczyć...-dusił się ze śmiechu
-Dobrze pamiętaj jednak ze cię ostrzegałam
-Będę czekał-westchnął melancholijnie
-Marek spójrz-Ula wskazała na Miłosza
Chłopiec stał obok ławki na której siedziała dziewczynka,była w podobnym wieku.Miłosz stał i patrzył na nią.Dziewczynka była smutna.Chłopiec wdrapał się na ławkę,podsunął do niej
-Jetem Miłos a ty
-Maja-dziewczynka zrobiła podkówkę z ust jak do płaczu
-Cemu jeteś smutna,chces to sie pobawimy-zaproponował
-Mama kazała mi tu cekać,nie mogę sie bawić
Miłosz objął Maję za szyję i pocałował ją w policzek
-To ja pocekam z tobom dobze?
Ula i Marek patrzyli na tą scenkę z rozrzewnieniem
-Jest taki jak ty-wyszeptała Ula
-Delikatny i opiekuńczy...jak ty kochany-pocałowała Marka w usta
Po paru minutach zjawiła się mama dziewczynki.Miłosz z bojową miną zsunął się z ławki i podpierając pod boki wykrzyczał
-Cemu pani ją zostawiła,cy to tak ładnie!-groził jej palcem
Kobieta wybuchła śmiechem,Marek i Ula śmiali się w głos.
Miłosz się trochę speszył gdy zobaczył ich reakcję.
-Kochanie,ja tylko na chwileczkę musiałam odejść.Przepraszam.
Pogładziła Miłosza po główce.
-To wspaniałe, że zaopiekowałeś się moją córką
Dobrzańscy podeszli do nieznajomej i przedstawili się tłumacząc, że Miłosz jest ich synem
-Przepraszam za zaistniałą sytuację, ale zgubiłam portfel i musiałam szybko biec i go odnaleźć, wiem że nie powinnam zostawiać Mai samej ale to była tylko mała chwilka.Nazywam się Karolina Podgórska-kobieta wyciągnęła rękę by się przywitać
-Ula Dobrzańska
-Marek
Kiedy się już poznali rozmowa przebiegła sprawniej. Kobieta tłumaczyła ze jej mąż jest za granicą na kilkuletnim kontrakcie a ona sama wychowuje córkę,nie ma tu żadnej rodziny.Ula i Karolina przypadły sobie do gustu. Usiedli wszyscy na ławce obserwując jak Miłosz i Maja przechadzają się alejką.
-Nasz syn bardzo polubił pani córkę
-Widzę ze i ona go polubiła
Miłosz tłumaczył coś Mai a ta chichotała zadowolona.Ula wpadła na doskonały pomysł.
-A może przyjęłaby pani zaproszenie na obiad do nas powiedzmy dziś?
-Nie chciałabym się narzucać-kobieta była skrepowana
-Nie ma o tym mowy,nasze dzieci już się zaprzyjaźniły więc i my możemy-Ula uśmiechała się prosząco
-Dobrze-kobieta była zadowolona,brakowało jej znajomych.
-A wiec dziś powiedzmy 16,dobrze?
-Dobrze-Karolina była bardzo uradowana nowymi znajomymi
Ula napisała szybko na kartce adres i podała kobiecie.
-Dziękuję będziemy na pewno
Ula zawołała Miłosza,ten szedł z ociąganiem
-Mamo a możemy zablać Maję do domu?
-Kochanie nie możemy ,ale Maja przyjdzie do nas na obiad razem z mamą
Chłopiec podskakiwał z radości klaszcząc w ręce.Podbiegł do dziewczynki i pocałował ją w policzek
-Bende na ciebie cekał
Maja zawstydzona, spuściła głowę.
Kiedy Dobrzańscy oddalali się dzieci wciąż machały do siebie rączkami.
-No i zakochał się nasz syn-Marek powiedział to niby poważnie
-Wiesz kochany nigdy nie wiadomo gdzie spotkamy miłość.A tan park ma w sobie jakąś magię.
Miłosz szedł wolno i kopał jakieś niewidoczne kamyki,Marek trzymał go za rączkę i uśmiechał się.Znał to uczucie,tak przecież było z nim gdy pokochał Ulę, tylko wiek był nie ten.Wszyscy szli zamyśleni.Droga do domu przebiegła w ciszy i rozmyślaniach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz