Ula obudziła się na podłodze w sypialni Miłosza.Czuła potworny ból w klatce piersiowej.Wiedziała skąd się wziął.Cierpiała.Krzysztof nie dzwonił, ale ona czekała. Bała się się złych wieści.Wraz z porankiem zaświtała w jej sercu nadzieja. Podobno brak wiadomości nie zawsze oznacza coś złego.Czekanie było czymś potwornym, ale tak bardzo się bała.Nie chciała usłyszeć o śmierci Marka!Nie mogła, bo on nie mógł jej opuścić!Nie tak!Nie teraz!Znowu zaczęła płakać.Poszła do kuchni i spojrzała na swoje dzieło.Musiała to szybko posprzątać, bo gdy wstanie Miłoszek może się pokaleczyć.Podskoczyła, gdy zadzwonił telefon.Patrzyła na niego jak skamieniała, lecz jej ręka nie była w stanie pokonać jej leku.Telefon dzwonił uparcie. -Nie…-wyszeptała Telefon jak natrętny owad brzęczał i brzęczał.Przełamała się i podniosła słuchawkę -Słucham…-nie poznawała własnego głosu który brzmiał jak skrzypniecie drzwi -Ula te cholerne linie lotnicze to jeden wielki burdel!-wrzeszczał wściekły Krzysztof -Nic nie wiedzą,nic nie powiedzą!Idioci! -Tato może ja spróbuję-powiedziała zachrypłym od płaczu głosem -To nic nie da kochanie,jadę do nich.Przez telefon nic się nie dowiemy -Dobrze może tak będzie lepiej Słaniała się na nogach tak słabo się poczuła.Położyła się na kanapie.Wszystko wirowało jak na karuzeli.Ula czuła ze mdleje,ogarnęła ja czarna nicość.
-//-
Kiedy ocknęła się zobaczyła twarz Marka. -Boże co się ze mną dzieje-pomyślała Wpatrywała się w niego szczęśliwa ze go widzi.Nawet jeśli umarła to była z nim ,tylko to się liczyło -Podsypiasz słoneczko?-zapytał Patrzyła na niego mrugając oczami.Wyciągnęła rękę i pogładziła go po twarzy -Jesteś ze mną mój kochany -Zawsze będę obiecałem ci przecież-uśmiechał się do niej Pocałował ją delikatnie w usta. Ule znowu ogarnęła ciemność. Kiedy znowu otworzyła oczy nie było go przy niej,czuła tylko jego piękny zapach.Usiadła na kanapie i rozpłakała się znowu. -Ula skarbie dlaczego płaczesz-doleciało z kuchni.Oniemiała! -Boże zwariowałam-szeptała cicho -Ula dlaczego nic nie mówisz? -I znowu go słyszę-przebiegło jej przez myśl -Ula…-w drzwiach ukazał się Marek -Przyszedłeś mnie zabrać?-spytała przez łzy -Gdzie kochanie miałbym cię zabrać -No tam gdzie jesteś… -Tu jestem skarbie najdroższy i dlaczego płaczesz? Ukląkł przed nią z zaniepokojoną miną -Coś się stało? -Ty nie wiesz?-Ula płakała głośno -Nie mam pojęcia co się dzieje -Ty umarłeś…-wyszeptała -A w jaki sposób,przecież jestem tu! -Nie pamiętasz?Katastrofa samolotu… -Ula ja nie zdążyłem na tamten samolot,przyleciałem późniejszym rejsem! -Jak to?-jej głos był ledwie słyszalny -To nie jesteś duchem? Marek ryknął takim śmiechem ze wątpliwości mieć nie mogła Patrzyła na niego i nie wiedziała co ma myśleć.Wrócił do niej,naprawdę wrócił!Żyje! Dotknęła jego twarzy,poczuła znajome ciepło.Rzuciła się mu na szyję szczęśliwa.I znowu zaczęła płakać tym razem ze szczęścia -Dzwoniłam do ciebie ale telefon nie odpowiadał -Wypadł mi z kieszeni na lotnisku w Neapolu i chyba coś się uszkodziło -Telefon…o boże,Marek!Dzwoń do Krzysztofa on jeszcze nic nie wie a Helenka pewnie oczy wypłakuje W tym czasie gdy Marek dzwonił Ula poszła wziąć prysznic.Spojrzała na lustrzane swe odbicie i aż się przeraziła.Miała potwornie zapuchnięte oczy.Schyliła się i obejrzała kolana.W jednym tkwiło szkło.Spróbowała je wyjąć.Krzyknęła z bólu.Natychmiast zjawił się Marek -Kochanie co się stało? -Próbowałam wyjąć szkło z kolana -Szkło!!!A jak się tam dostało -Opowiem ci później,teraz je wyjmij -Nie,z tym trzeba do lekarza -Mareczku to nic takiego.Wczoraj jak dowiedziałam się o katastrofie byłam tak zrozpaczona ze tłukłam w kuchni wszystko co mi w ręce wpadło a potem…upadłam na kolana Marek ukląkł oglądając jej poranione kolana.pocałował jedno,potem drugie.Delikatnie wyjął szkło,Ula tylko zasyczała.Zdezynfekował je szybko. -Moje ty kochanie co za koszmar musiałaś przechodzić -To był koszmar,straszny koszmar!!!! -A może wspólna kąpiel-zapytał z figlarnym uśmiechem -Tak,poproszę-zachichotała Ustawił temperaturę wody i wciągnął ja pod ciepły strumień.otoczył ja ramionami i ucałował w czoło,nosek,usta. -Jak mogłaś myśleć,że cie opuszczę a moja przysięga ze będziemy na zawsze razem Ula patrzyła w jego piękne oczy,dotyk jego nagiej skóry był ukojeniem -Bardzo cię kocham kochany… -Czuję…-chichotał Marek Ula bardzo mocno wtuliła się w niego,tak mocno,że czuł to każdą częścią ciała -Chyba czas stąd wiać-śmiał się w głos Złapał Ule na ręce i delikatnie by nie porazić bolących kolan zaniósł ja do łóżka. -Miałem zamiar cię schrupać ,całą drogę o tym myślałem ale skończy się tylko na buziaczku-udawał załamanego -Nie marudź kochany tylko wskakuj do łóżka,smutno mi tu bez ciebie-chichotała Marek przytulił Ule do siebie.Czuła bicie jego serca,ono biło dla niej,tylko dla niej.
cos mi nie pasuje . W czerwcu dodana była 7 część jako ostatnia , a ósmej już nie było . W lipcu jest już dodana 9 . Czy coś nie tak , czy ja mam jakieś halucynacje ?? ;) Proszę odp. mi w komentarzu.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWeronika nie masz halucynacji ;)
OdpowiedzUsuńMałe problemy techniczne :D