Get your own Digital Clock

niedziela, 5 lipca 2009

OSTATNIA !!! 12.cz "NA ZAWSZE RAZEM - KONTYNUACJA" wg Małgośki

Kochali się przez całą noc ciesząc się sobą,bez trosk i niepokoju.
Obudzili się późno, zegar wskazywał 14.30
-O boże i my tak długo spaliśmy?!
-Jestem wściekle głodny
I była to prawda jego brzuch wydawał dziwne dźwięki. Ula zakryła usta dłonią chichocząc cichutko.
-Idziemy coś zjeść a potem spacer-krzyknął Marek zrywając się z łóżka
-Masz rację, ja też jestem wściekle głodna. Była to już pora obiadowa więc o śniadaniu nie czas było myśleć. Pochłaniali dania jakby nie jedli od tygodnia. Ludzie zerkali podejrzliwie lecz dla nich najbardziej interesująca była zawartość talerzy. Kiedy już byli syci albo raczej obżarci trzeba było spalić co nieco z obiadu. Zaczęli wędrować ścieżkami pomiędzy starym drzewostanem. Rozłożyste korony drzew dawały miły cień i muzykę, ptaki śpiewały przekrzykując się nawzajem. Szli trzymając się za ręce. To był przepiękny dzień oboje podziwiali widoki. Wędrowali wzdłuż jeziora mocząc nogi i rozchlapując wodę ponad głowy. Byli szczęśliwi więc śmiali się głośno. Spacerowali długie godziny, stres dnia codziennego minął i nie myśleli o problemach. Zaraz po przebudzeniu Marek zadzwonił do Karoliny i upewniwszy się że wszystko w porządku zapomniał o wszystkim, istniało tylko tu i teraz. Patrzył na roześmianą Ulę i cieszył się z tego wyjazdu, oboje tego potrzebowali.
-Spójrz skarbie jaka miła parka
Marek wskazał parę staruszków przytulonych do siebie, siedzących w cieniu klonu na ławeczce.
-To my za parę lat-zachichotała Ula
-Masz rację tak będziemy wyglądali wiecznie zakochani
Pocałowała go w usta i uciekła. Marek zaczął ja gonić. Oboje śmiali się z tej zabawy, czuli się jak dzieci
-Złap mnie ciamajdo!-krzyczała uciekając ile sił w nogach
-Jak cię dogonię to zrobisz wszystko czego zażądam!- odgrażał się Marek
-Najpierw mnie złap!-chichotała
Dogonił ją w cichej alejce ocienionej starodrzewem. Złapał ją na ręce i obrócił się z nią kilka razy. Piszczała z radości. Kiedy już postawił ją na ziemi zaświtała mu w głowie szatańska myśl
-Chodź-złapał ja za rękę i pociągnął za sobą w ustronny zakątek. Oparł ją o szeroki pień drzewa
-Kochaj się ze mną tu i teraz
-Tu???-szok na jej twarzy rozbawił go bardzo
-Tak tu
-Ale jak ktoś nas zobaczy…
-To co?
-Zwariowałeś!- powiedziała piskliwym głosem świadczącym o wielkim zdenerwowaniu
-Nikt nas nie zobaczy, jesteśmy tu od dłuższego czasu i nikt tedy nie przechodził
Ula wahała się, jeszcze nigdy nie była w takiej sytuacji
-Złapałem cię i musisz teraz zrobić to o co cię poproszę- jego śmiech brzmiał podstępnie
Podszedł do niej i zaczął ją całować. W pierwszej chwili czuła zdenerwowanie lecz po chwili zatraciła się w tym pocałunku. Marek zdjął jej bieliznę o dziwo nie protestowała. Uniósł ją delikatnie i wszedł w nią tak ze oboje głośno westchnęli. Jeszcze nigdy nie kochali się w takich warunkach, ale właśnie to miejsce sprawiło, że przeżywali to o wiele intensywniej. Miłość nie miała końca zapomnieli o całym świecie, śpiew ptaków zagłuszał ich westchnienia, szum wiatru w koronach drzew wtórował ich pełnym pożądania ruchom. Byli w niebie!Sami lecz nie samotni, mieli siebie i swoją miłość .Płonęli jak pochodnia coraz silniejszym płomieniem. I kiedy wybuch ekstazy pozbawił ich świadomości tego gdzie są, Ula opadła wyczerpana na ramię Marka. Tulił ją jeszcze dłuższą chwilę uspokajając swym cichym szeptem.
-Nie mogę uwierzyć,że zrobiliśmy to w takim miejscu-powiedziała drżącym głosem
-Zawsze o tym marzyłem…- mówiąc to wtulił się w nią
Po chwili usłyszeli zbliżające się głosy. Wyszli szybko na alejkę udając że spacerują lecz Ulę zdradzały jej włosy w nieładzie i zarumieniona od miłości twarz, oddychali wciąż jeszcze niemiarowo. Mijająca ich para uśmiechnęła się ze zrozumieniem
-Oni wiedzą!- wyszeptała Ula a jej twarz przybrała kolor szkarłatu
-I co z tego?- Marek wzruszył ramionami
-Czy ty kochanie myślisz że to złe?
-No nie ale… takie krępujące- spuściła głowę zażenowana
Marek roześmiał się głośno. Szybkim krokiem zmierzali do hotelu, wspominali w myślach niedawne wydarzenie. Oboje nie potrafili o nim zapomnieć. Marek spojrzał na Ulę wymownie, zrozumiała. Ona też pragnęła to powtórzyć.



I na tym skończę mą opowieść mili choć pisać mogłabym przez lata całe.
Gdzie dwoje ludzi i gdzie miłość wielka tam związki są na zawsze trwałe.
I jeśli chcecie wiedzieć co też dalej było
To było to co się nam tylko śniło
I było to o czy też każdy marzy
Może ta miłość nam się kiedyś zdarzy :-)
KONIEC!!!


Małgośka

1 komentarz:

  1. Z wielką przyjemnością czyta się Twoje opowiadania.

    OdpowiedzUsuń